Zawodnicy walczący o tytuł mistrza Polski KIA Platinum Cup nie mają za dużo czasu na odpoczynek i po rywalizacji na węgierskim Hungaroringu czeka ich weekend na austriackim Red Bull Ringu, gdzie zaplanowano drugą rundę sezonu 2018.
Obiekt znajdujący się w liczącym niespełna sześć tysięcy mieszkańców Spielbergu powraca do kalendarza rozgrywek cyklu po dwuletniej przerwie.
Zobacz także:
Oznacza, że niewielu kierowców w obecnej stawce miało możliwość rywalizowania na torze przebudowanym w latach 90. przez nadwornego projektanta F1: Hermana Tilke, a który obecnie zarządzany jest przez Red Bulla. Jednym z zawodników, który dwa lata temu walczył w Austrii jest Aleksander Olejniczak, który po pierwszej tegorocznej rundzie jest sklasyfikowany na siódmym miejscu.
– Dwa lata temu na Red Bull Ringu zaliczyłem swój drugi weekend wyścigowy w życiu. Bardzo dobrze wspominam ten start. Miałem wówczas dużo szczęścia, które w wyścigach jest niezwykle ważne. Samochód i umiejętność to czasami tylko dodatek. Tor jest bardzo ciekawy i wymagający. Jest wiele partii, które biegną pod górę i w dół. Otoczenie obiektu w postaci gór jest dość szokujące. To najładniejszy tor, jaki miałem okazję zobaczyć w swoim życiu. Z wielką radością wrócę do Austrii i ciekawi mnie jak pójdzie nam w ten weekend. Nie będę zapowiadał walki o podium, bo to robi każdy z zawodników, ale z pewnością będziemy walczyć i tanio skóry nie oddamy. Plan minimum zakłada powtórkę wyników z Hungaroringu. Chcę być w pierwszej szóstce, ale przy obecnej stawce zawodników na czele z Konradem Wróblem, Filipem Tokarem i Kamilem Serafinem, który jest kierowcą wysokiej klasy z dużą historią, łatwo nie będzie, ale powalczymy – mówił Aleksander Olejniczak.
Kibice z pewnością z zapartym tchem będą śledzić rywalizację najlepszych po Hungaroringu: Konrada Wróbla i Kamila Serafina. Obaj kierowcy wyjechali z Węgier z takim samym dorobkiem punktowym. Co więcej, każdy z nich mówi, że po drugiej rundzie chce zostać samodzielnym liderem klasyfikacji sezonu, co zapowiada fantastyczną walkę. Młodszym kolegom nie odpuści Adrienn Vogel, która będzie chciała udowodnić, że dyskwalifikacja na Hungaroringu była jedynie wypadkiem przy pracy.
– Nie zamierzam przeprowadzać szaleńczych ataków. Do tej pory kończyłem każdy wyścig. Nie miałem żadnych poważnych wypadków i kolizji. Mój styl jazdy jest spokojny i auto na mecie zawsze jest całe. W 2013 roku wygrałem jeden z wyścigów Kia Picanto na Red Bull Ringu. Wydaje mi się, że podczas drugiej rundy tegorocznego sezonu będę musiał pojechać tak samo jak na Hungaroringu w tym roku i tak jak wtedy, gdy wygrywałem wyścig w Austrii. Teraz mamy nowe auto i ustawienia są nieco inne, ale wierzę, że trafimy z nastawami i pojadę, by wygrać i utrzymać fotel lidera klasyfikacji generalnej – powiedział Konrad Wróbel.
– Moim celem przed każdą rundą jest wywalczenie maksymalnej liczby punktów. Nie mam zamiaru odpuszczać. Czystym tempem i walką będę chciał udowodnić, że jestem najszybszy i najlepszy. Red Bull Ring bardzo mi pasuje. W poprzednich latach byłem na nim szybki. Mam nadzieję, że dojdę do perfekcji w kwestii linii jazdy i ustawień, co pozwoli zyskać przewagę nad rywalami – zapowiadał Kamil Serafin.
– Nie mogę doczekać się weekendu na Red Bull Ringu. Ścigałam się tam sześć lat temu za kierownicą Suzuki i Lotusa. Uwielbiam ten tor i jego położenie wśród gór. Nitka jest bardzo techniczna. Jest spora różnica wysokości oraz kilka długich zakrętów, w których trzeba ryzykować. Mam nadzieję, że nie będzie padać, ponieważ nie mam za dużego doświadczenia w mokrych warunkach. Oczywiście chcę wygrać, ale niektórzy nie pozwolą mi na to. Wydarzenia z Hungaroringu wzmocniły mnie, mimo że bardzo nas zabolały. Teraz to jednak przeszłość i patrzymy w przyszłość – komentowała Vogel.
Historia Red Bull Ringu sięga końca lat 60. 26 lipca 1969 roku otwarto tor Österreichring, który mierzył 4911 metrów długości i składał się z szesnastu zakrętów. Już rok później zorganizowano na nim rundę mistrzostw świata Formuły 1, która gościła w Spielbergu nieprzerwanie do 1987 roku.
W 1977 roku jego nitkę wydłużono do 5942 metrów, ale w obawie o bezpieczeństwo kierowców oraz spory z lokalnymi rolnikami o miejsca parkingowe dla kibiców, tor zaczął popadać w ruinę.
W 1995 roku grupa inwestorów postanowiła odbudować zniszczony obiekt. Za projekt odpowiadał Hermann Tilke i w latach 1997- 2003 kierowcy F1 rywalizowali na A1-Ringu o długości 4326 metrów.
Zakaz reklamowania wyrobów tytoniowych sprawił jednak, że austriacki obiekt ponownie popadł w niepamięć i tor uratował Red Bull, dzięki któremu od 2014 roku Austria ponownie cieszy się własnym Grand Prix F1, a kierowcy KIA Platinum Cup mają w swoim kalendarzu kolejny świetny tor, na którym mogą rywalizować. Obecnie Red Bull Ring mierzy 4326 metrów i ma sześć prawych i dwa lewe zakręty. Rekord toru należy do Lewisa Hamiltona, który pokonał jedno okrążenie w czasie 1.07,411 minuty.
Wyścigowy weekend KIA Platinum Cup rozpocznie się w piątkowe przedpołudnie. Na 11:30 zaplanowano 30-minutowy trening. Sobota będzie stała pod znakiem dwóch części kwalifikacji. 20-minutowe Q1 rozpocznie się o 11:00, a piętnastominutowa sesja Q2 wystartuje o 17:15. W niedzielę rano kierowcy powalczą o pole position do pierwszego wyścigu, którego start zaplanowano na 11:20. Rundę zakończy drugi wyścig, w którym kierowcy powalczą od 15:05.