Dwa emocjonujące wyścigi od startu do mety, kilku kandydatów do zwycięstwa w każdym z nich, pierwsza wygrana Maxa Günthera i przegrane o 0,07 sekundy miejsce na podium przez Kamila Serafina w wyścigu numer 1.
Podczas wyścigów KIA Lotos Race zazwyczaj dzieje się tyle, że trudno opisać to słowami. W czasie niedzielnych zawodów na torze w czeskim Moście działo się nawet więcej niż zwykle.
Zobacz także:
Znakomitym startem do pierwszego wyścigu popisał się Max Günther, który ruszał z drugiego pola startowego. Po kwalifikacjach mówił, że jeśli start mu wyjdzie i w pierwszy zakręt wjedzie jako lider wyścigu, postara się dowieźć tę pozycję do mety. Plan wykonał w 100 proc., ale po drodze musiał się sporo napracować, bo w trakcie wyścigu nie wszystko układało się po jego myśli. Na starcie wystrzelił jak z procy, podczas gdy Kamil Serafin startujący z pierwszego pola zaspał i spadł na 4. pozycję.
Po pierwszym okrążeniu liderem wciąż był Max Günther, ale do tylnego zderzaka jego Picanto przyklejony był przedni zderzak samochodu Szymona Ładniaka. Tuż za nim podążali Dawid Borek i Kamil Serafin. Ta czwórka oderwała się od reszty zawodników, za nią jechali Jan Antoszewski i Szymon Jabłoński.
Pod koniec piątego okrążenia Ładniakowi udało się wyprzedzić Günther i od połowy wyścigu do przedostatniego okrążenia na czele stawki znajdowała się Kia Picanto z numerem 13. Za plecami tej dwójki też sporo się działo. Na trzecią pozycję wskoczył Szymon Jabłoński, który cieszył się nią przez tylko dwa okrążenia. Od dziewiątego okrążenia wydawało się, że najniższy stopień podium będzie należał do Dawida Borka.
Na ostatnim kółku Günther udanie zaatakował Ładniaka, wyprzedził go i do mety zdążył wypracować nad nim 1,2 sek. przewagi. Jako trzeci linię mety minął… Damian Litwinowicz, który wykorzystał kontaktową walkę zawodników znajdujących się przed nim. Najbardziej zły na siebie był Kamil Serafin, który najniższy stopień podium przegrał o 0,07 sek.
Na kolejnych miejscach w TOP10 wyścig ukończyli Dawid Borek, Adrienn Vogel, Szymon Ładniak, Szymon Jabłoński, Nikodem Wierzbicki i Tomasz Magdziarz, który podczas tej rundy KIA Lotos Race znowu musiał biegać, ale nie po boisku i nie za piłką, ale między swoimi wyścigowymi Picanto i Renault Clio.
Przegrane o ułamek sekundy podium w pierwszym wyścigu Kamil Serafin chciał szybko wymazać z pamięci, co udało mu się już w wyścigu numer dwa, który zapisał na swoje konto. Z trzeciej pozycji wystartował na tyle dobrze, że wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał aż do mety. Świetnym startem popisał się również Szymon Ładniak, który z miejsca siódmego awansował na trzecie. Pierwszego okrążenia nie ukończył Jan Antoszewski. Na ostatnim zakręcie urwało się koło w jego Picanto.
Samochód, który opuścił tor trzeba było usunąć w bezpieczne miejsce, dlatego na torze pojawił się Safety Car. Chociaż służby porządkowe bardzo szybko uporały się z tym zadaniem, samochody podążały za autem bezpieczeństwa przez aż 3 okrążenia. Wyścig zakończył się zwycięstwem Kamila Serafin. Za nim finiszował Dawid Borek, dla którego to pierwsze podium w karierze.
Na trzecim miejscu drugi wyścig ukończył Damian Litwinowicz. W dziesiątce wyścig ukończyli Szymon Ładniak, Adrienn Vogel, Nikodem Wierzbicki, Max Günther, Szymon Jabłoński, Lukas Keil i Tomasz Magdziarz.
Zwycięzcą rundy na Autodromie Most został Kamil Serafin, który umocnił się na fotelu lidera klasyfikacji generalnej KIA Lotos Race. Na drugie miejsce, ze stratą 65 punktów, wskoczył Damian Litwinowicz.
Kolejna, ostatnia tegoroczna runda Mistrzostw Polski Kia Picanto odbędzie się na torze Monza we Włoszech, w dniach 29-30 września.
Po wyścigach powiedzieli:
Max Günther: Pierwsza wygrana w KIA Lotos Race bardzo cieszy, ale równie mocno cieszę się, że udało mi się zrealizować plan, który miałem po kwalifikacjach. Nie było łatwo, musiałem walczyć do końca, ale było warto. To był bardzo dobry weekend.
Jan Antoszewski: Pękła piasta i urwało się koło. Nic nie mogłem zrobić. Na szczęście, nikogo nie zabrałem z toru razem ze sobą. Teraz już wiadomo, który rezultat odpiszę od wyniku na koniec sezonu. Mam nadzieję, że dwa wyścigi na torze w Monzie gorsze nie będą. Limit pecha już wykorzystałem.