Łukasz Łaskawiec był najszybszym quadowcem startującym w rajdzie Hungarian Baja i tym samym zwyciężył w kolejnej rundzie Mistrzostw Europy. To trzecie z kolei zwycięstwo młodego zawodnika w prestiżowej, węgierskiej imprezie.
Polak jest coraz bliżej zdobycia czwartego z rzędu tytułu Mistrza Europy. W Hungarian Baja Łukasz Łaskawiec wygrywał już w 2011 i 2012 roku, wcześniej stawał na drugim stopniu podium tuż za Josefem Machackiem, pięciokrotnym zwycięzcą Dakaru.
Zobacz także:
SPORT
Nic dziwnego, że to jedna z ulubionych imprez Polaka w całym kalendarzu startów. Tegoroczny rajd nie rozpoczął się jednak dla Łokera szczęśliwie. Podczas piątkowego prologu awarii uległa eletryka w quadzie, w efekcie czego do sobotniej rywalizacji wystartował z odległej pozycji. Nie przeszkodziło mu to jednak szybko nadrobić straty. Sobotni etap, na który składały się dwa 120 kilometrowe odcinki, padł łupem Łaskawca, który był najszybszym zawodnikiem ścigającym się na quadzie – wyprzedził zarówno kierowców rywalizujących w Mistrzostwach Europy UEM jak i zgłoszonych do Pucharu Świata FIM. W niedzielę powiększył swoją przewagę nad rywalami do trzech minut i zagwarantował sobie kolejne zwycięstwo w Hungarian Baja.
Łukasz Łaskawiec: Z Węgier wyjeżdżam z kompletem punktów, jak zawsze super zadowolony ze zwycięstwa. Bardzo lubię się tu ścigać, pomimo tradycyjnie panujących, bardzo wysokich temperatur, które dają popalić na długich oesach. Rajd rozpoczął się mało szczęśliwie, od awarii na krótkim, 7 kilometrowym prologu, na szczęście usterkę udało nam się usunąć przed startem do sobotniego etapu. Niestety startowałem do niego jako ostatni i cały dzień musiałem się ścigać w ogromnym kurzu, który utrudniał widoczność do tego stopnia, że niekiedy wyprzedzanie nie było możliwe. Pomimo tych niedogodności udało mi się nadrobić sporo strat, na 120 kilometrowym OS-ie zanotowałem najpierw drugi, a potem pierwszy czas wyprzedzając w dniu Kamila Wiśniewskiego o trzy sekundy. Dzięki temu do niedzielnej rywalizacji startowałem już jako trzeci zawodnik, za dwoma motocyklistami. Quad spisywał się bez zarzutu, dzięki czemu mogłem mocniej cisnąć i odjechać kolejne trzy minuty konkurentom. Przed nami jeszcze jedne zawody, które zadecydują o tytule Mistrza Europy – spotykamy się w ostatni weekend września w Portugalii.
W gronie kierowców samochodów najszybszy okazał się Nani Roma. Krzysztof Hołowczyc (Mini All4 Racing) z Automobilklubu Polski zajął drugie miejsce w zawodach, ale w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country spadł na trzecia pozycję. Hołek jednak może odrobić dystans – za niespełna dwa tygodnie odbędzie się Baja Poland 2013, w którym najgroźniejsi rywale nie pojadą…
Martin Kaczmarski wraz ze swoim pilotem Bartłomiejem Bobą z Lotto Team zawodów nie ukończyli z powodu awarii silnika w ich Bowlerze Nemesis Dakar.
Fot.: Paweł Rosłoń