Finiszując na siódmej pozycji w pierwszym wyścigu trzeciej rundy GP3 na brytyjskim torze Silverstone, Artur Janosz sięgnął po swoje pierwsze punkty w tym sezonie.
Drugi wyścig polski kierowca na piętnastej pozycji. Pokazał jednak determinację, wracając do walki po przygodzie na śliskiej nawierzchni.
Zobacz także:
Kierowca ekipy Trident ruszał do sobotnich zmagań z dwudziestej pozycji po pechowej sesji kwalifikacyjnej, ale już na pierwszym okrążeniu przebił się na czternaste miejsce. W połowie wyścigu, po zaciętej walce, Janosz był już w punktowanej dziesiątce, a po dramatycznym finiszu awansował na siódmą lokatę, która dała mu pierwsze sześć punktów w tym sezonie.
Niestety, późnym wieczorem sędziowie nałożyli na jedynego Polaka w stawce karę pięciu sekund za minimalny wyjazd poza tor w dziewiątym zakręcie. Oznaczała ona, że w wynikach sobotniego wyścigu Artur spadł na dające dwa punkty mniej – dziewiąte miejsce.
Artur Janosz: Dziś rano, podczas kwalifikacji, zespół zbyt długo przytrzymał mnie na torze na używanych oponach. Gdy wyjechałem na nowym komplecie w dwóch pierwszych sektorach zanotowałem czasy dające mi potencjalny drugi rząd startowy, ale w trzecim sektorze pojawiła się czerwona flaga. Startując z dwudziestego pola podchodziłem do dzisiejszego wyścigu spokojnie, bo pamiętałem, co działo się rok temu i jak trudne było wtedy wyprzedzanie. Nie spodziewałem się, że zyskam aż trzynaście pozycji. Tym bardziej, że choć miałem dobre tempo, wcale nie jechałem na limicie bo starałem się dbać o opony. To był świetny wyścig, który jednak zakończył się nie do końca zrozumiałą dla mnie karą. W dziewiątym zakręcie wyjechałem poza białą linię zaledwie kilka centymetrów. Przed weekendem sędziowie mówili nam, że taka jazda nie będzie problemem, ale dzisiaj widocznie zmienili zdanie. Szkoda pierwszego rzędu startowego do jutrzejszego wyścigu, ale przynajmniej nam na swoim koncie dwa punkty. Gdybym jutro ruszał z drugiej pozycji i jechał podobnym tempem, miałbym szansę na walkę o zwycięstwo, ale start z dziewiątej pozycji mocno utrudni mi zadanie. Tyle pecha, co w tym sezonie, nie miałem co prawda przez całą swoją dotychczasową karierę, ale nie zamierzam się poddawać i jutro znów dam z siebie wszystko.
W niedzielę rano kierowca ekipy Trident walczył o miejsce w punktowanej ósemce, kiedy na piątym z piętnastu okrążeń stracił przyczepność w trudnych warunkach i wyjechał na pobocze. Nasz kierowca pokazał jednak determinację, mimo sporej straty wracając do walki, utrzymując dobre tempo i przebijając się ostatecznie na piętnaste miejsce.
Zwycięstwami w Wielkiej Brytanii podzielili się Alexander Albon z Tajlandii i Włoch Antonio Fuoco. W klasyfikacji generalnej prowadzi Charles Leclerc z Monako. Czwarta runda GP3 odbędzie się za dwa tygodnie na torze Hungaroring podczas Grand Prix Węgier Formuły 1.
Artur Janosz: Przez cały dzisiejszy wyścig tor był wilgotny, a warunki trudne. Już na okrążeniu wyjazdowym bardzo mocno dogrzewałem opony, ale mimo wszystko od początku wyścigu mój bolid nie prowadził się tak jak chciałem i walka była bardzo trudna. W pewnym momencie tylne koła straciły przyczepność i wyjechałem poza tor w dziesiątym zakręcie. Widziałem, że z dużą prędkością sunę po trawie w stronę bandy i byłem przekonany, że kontakt z nią zakończy mój wyścig. Na szczęście był to tylko baner sponsorski ze styropianu. Wpadłem w niego dość widowiskowo, ale mogłem odpalić bolid i wrócić na tor. Niestety, auto nieco ucierpiało i przez resztę wyścigu jazda była bardzo trudna, ale przynajmniej dojechałem do mety zbierając kolejne doświadczenia. To był wyjątkowo pechowy weekend. Gdyby tylko nie czerwona flaga podczas kwalifikacji, startowałbym do pierwszego wyścigu z drugiej linii i wtedy cały weekend potoczyłby się zupełnie inaczej, ale to już historia. Najważniejsze, że w sobotę pokazałem bardzo dobre tempo, co jest bardzo budujące przed kolejnymi wyścigami.