Przedstawiciele Exact Systems, firmy kontrolującej części samochodowe, przygotowali analizę SWOT, w której mocne i słabe strony polskiej branży motoryzacyjnej zestawili z szansami i zagrożeniami, jakie się przed nią rysują.
Co prawda nie mamy własnej marki samochodu, ale Polska częściami, nie samochodami stoi. Położenie geograficzne to w środowisku motoryzacyjnym jedna z najważniejszych przewag.
Zobacz także:
ROZMAITOŚCI
Polska stanowi dogodne miejsce zarówno dla producentów europejskich jak i azjatyckich. Dojazd do większości OEM, czyli producentów samochodów, zajmuje maksymalnie 5 godzin, a wszystkie europejskie zakłady z sektora poddostawczego są dostępne w ciągu jednej doby. Po drugie, bardzo istotna jest także gęsta sieć firm z sektora – około 850 zakładów – pozytywnie przekładająca się na współpracę producentów z dostawcami i poddostawcami.
– W I półroczu 2013 r. wartość produkcji sprzedanej części i akcesoriów samochodowych wyniosła w naszym kraju 30 mld zł. To aż o jedną trzeciej więcej niż wartość wyprodukowanych i sprzedanych samochodów (22,8 mld zł). Także więcej części niż „czterech kółek” eksportujemy, co tylko potwierdza, że Polska częściami stoi – mówi Paweł Gos, prezes Exact Systems, ekspert Polskiej Izby Motoryzacji.
Inwestorów zagranicznych do nas przyciąga wykwalifikowana kadra pracownicza, której koszty zatrudnienia są relatywnie niższe nić w Europie Zachodniej.
– Nie możemy jednak powiedzieć, że Polska jest „low-cost country”, dużo lepiej do naszego kraju odnosi się określenie „best-cost country”. Potwierdzają to wyniki przeprowadzonego przez nas badania, z których wynika, że zdaniem przedstawicieli zakładów motoryzacyjnych zlokalizowanych w Polsce, najlepszymi partnerami pod kątem jakości są polskie firmy – dodaje Gos.
W tym miejscu należy także wspomnieć o strefach ekonomicznych, w ramach których inwestorzy mogą uzyskać atrakcyjniejsze warunki pod uruchomienie zakładu produkcyjnego lub centra badawczego.
Brak własnej marki i niska produkcja
Motoryzacja, zdaniem większości, to przede wszystkim własna marka samochodowa oraz liczne fabryki produkujące różne modele aut. Niestety, w przypadku Polski, nie mamy ani jednego ani drugiego.
– Czesi mają Skodę, Rumunii mają Dacię, a my jako kraj posiadający ogromną bazę motoryzacyjną, nie mamy polskiej marki samochodowej – ocenia Paweł Gos.
Bardzo źle wyglądają także wskaźniki produkcji samochodów w Polsce. W 2008 r. z taśm polskich zakładów zjechało blisko 1 mln aut, aby w ubiegłym roku skurczyć się o blisko połowę (575 tys.). Jeśli do tego dodamy sprzedaż nowych samochodów osobowych na poziomie 290 tys. rocznie przy imporcie aut używanych na poziomie ponad 700 tys. (dane za 2013 r.), motoryzacyjna gałąź polskiego przemysłu prezentuje się naprawdę krucho.
Młodsze samochody i napędy elektryczne
Średnia wieku samochodu poruszającego się po polskich drogach wynosi 14 lat i mocno odbiega od średniej europejskiej. W związku z tym widać potencjał wzrostu sprzedaży nowych aut w Polsce w najbliższym czasie. Na większą dynamikę sprzedaży pojazdów z pewnością wpłynie w tym roku okienko derogacyjne, które umożliwia firmom odliczenie całego VAT-u od zakupionej floty.
– Mało kto o tym mówi, ale przy odrobinie wysiłków, zarówno ze strony sektora prywatnego jak i rządowego, nasza motoryzacja ma szansę przyczynić się do popularyzacji napędów hybrydowego i elektrycznego. W Europie nie ma jeszcze wyraźnych liderów w tym obszarze, co przy wykorzystaniu naszych doświadczeń i umiejętności dostosowywania się do rygorystycznych przepisów UE, stwarza możliwość rozwoju polskim przedsiębiorstwom – podkreśla Jacek Opala, dyrektor ds. rozwoju sprzedaży w Exact Systems.
Warto także podkreślić, że przedstawiciele sektora Automotive zapytani przez Exact Systems o to, gdzie upatrują możliwości rozwoju polskiej branży motoryzacyjnej, wskazali na jakość produktów (42 proc. odpowiedzi) oraz niższe koszty pracy (34 proc.).
Niepewność za granicą
Każdy przedstawiciel branży motoryzacyjnej liczy na powrót do wolumenu produkcji samochodów w Polsce z 2008 roku. Jednak w związku z tym, że nasza produkcja niemal w całości nastawiona jest na eksport, ogromne znaczenie ma koniunktura na rynkach zagranicznych, przede wszystkim zachodnioeuropejskich. A tutaj, jeśli pod lupę weźmiemy dane ACEA, widzimy, że większość głównych rynków takich jak Niemcy, Włochy czy Francja w 2013 r. odnotowała spadek sprzedaży nowych samochodów osobowych.
Z jednej strony wykwalifikowana kadra jest atutem Polski, z drugiej zaś mamy do czynienia z problemem likwidacji szkół zawodowych, który w przyszłości przyczyni się do pogłębiającego się rozdźwięku między wykształceniem a oczekiwaniami rynku pracy. Zagrożeniem, o którym nie możemy zapomnieć, jest dynamiczny rozwój krajów BRIC. Brazylia, Rosja, Indie i Chiny są obecnie postrzegane jako motor wzrostu światowej branży motoryzacyjnej w ciągu najbliższych dziesięciu lat, i stanowią poważną konkurencję dla Polski – mówi Opala. I od razu dodaje, że na przykład Chiny otwierające się powoli na import w celu nadążenia za popytem swoje rynku mogą być także szansą dla polskich dostawców części i podzespołów samochodowych.
Co czeka nas w 2014 roku?
– Ostatnie dane makroekonomiczne, jak i szanse, które stoją przed polską motoryzacją, skłaniają mnie do optymistycznego przypuszczenia, że obecny rok dla Polski będzie lepszy od minionego. Liczba 310–320 tys. nowych rejestracji w tym roku, co da nam ok. 5-10 proc. wzrost rok do roku, jest się moim zdaniem realna. Jeśli informacje o uruchomieniu produkcji nowego modelu samochodu użytkowego potwierdzą się, liczę także na lekki, ok. 5 proc. wzrost liczby produkowanych u nas samochodów – ocenia Paweł Gos.