EKO RAJD XL: EKOLOGICZNA JAZDA W NAJWYŻSZYM WYMIARZE

I EkoRajd 1_XL (25)

7000 koni mechanicznych (z grubsza licząc) na jednym parkingu, ukrytych pod maskami całkowicie różnych samochodów, jak np. weteran szos Oldsmobile Cuttlas, prawie dziewięciometrowy Lincoln Town Car, Mercedes SL 600, hybrydowe Infiniti, czy Audi RS7 o mocy 560 KM to prawdziwa mieszanka wybuchowa.

Zwłaszcza, gdy samochody te startują w rajdzie, a wśród kierowców są m.in. Leszek Kuzaj, Maciej Steinhof i Michał Bębenek. Na szczęście był to rajd ekologiczny, w którym startujące samochody łączył rozmiar silnika – XL i liczba cylindrów nie mniejsza niż 6.


Zobacz także:
ECO


I Eko Rajd XL, przeprowadzony na trasie z Wieliczki do Zakopanego, dowiódł, jak bardzo spalanie samochodu zależy od nastawienia kierowcy. Co prawda noga cierpnie – jak stwierdził któryś ze znanych rajdowców − ale wyzwanie by pohamować naturalny odruch depnięcia na pedał również może być emocjonujące. Wzrost poziomu adrenaliny zapewniło także połączenie przez organizatorów ekojazdy z trzema próbami sportowymi. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy powodem emocji w większym stopniu była walka o czasy, czy widok liczników chwilowego spalania, zazwyczaj wyskalowanych do 30 l/100 km, a na których po prostu brakowało kresek, czy też może napotkane przez część uczestników furmanki, które na zatłoczonej Zakopiance płynności ruchu na pewno nie zwiększały.

 

 

– Tak to jeden prawdziwy koń może powstrzymać czterysta innych, mechanicznych – podsumował prawie filozoficznie Andrzej Oleś, wiceprezes Stowarzyszenia Master of Eco Driving, które było organizatorem rajdu.

Podczas rajdu objawiły się też nowe motoryzacyjne talenty. Wiceburmistrz Wieliczki Łukasz Sadkiewicz, który po raz pierwszy w życiu prowadził Infiniti (model M30d) i − jak przyznał − także z automatyczną skrzynią biegów nie miał zbyt wielu doświadczeń, wykręcił drugi wynik w ekologicznej jeździe.

– Oczywiście, że jestem zaskoczony osiągniętym miejscem w tak doborowej stawce doświadczonych kierowców. Nie wiem, czy to bardziej moja zasługa, czy samochodu, ale spalanie na poziomie 6,5 litra na 100 km przez prawie dwutonowe auto z trzylitrowym silnikiem, biorące także udział w próbach sportowych, dowodzi, jak wiele pieniędzy możemy zaoszczędzić i jak bardzo ograniczyć emisję spalin dzięki stosowaniu kilku zasad ekojazdy – powiedział Łukasz Sadkiewicz.

 

 

Z kolei reprezentujący TVP Kraków Mariusz Süss wydaje się być nowym zwolennikiem napędu hybrydowego. Infiniti M35h, które prowadził, na trasie rajdu, przy maksymalnym wykorzystaniu silnika elektrycznego, spaliło ( wg wskazań komputera) ok. 7 litrów benzyny na 100 km. I to na mocno pofałdowanej trasie do Zakopanego. Średnia prędkość wyniosła 54 km/h.

– Podczas powrotu do Krakowa, kiedy jechaliśmy już z normalną dynamiką, komputer wskazał średnią prędkość 72 km/h (czyli było szybko) i zużycie paliwa – uwaga − 7,8 l/100 km! Fakt, że było „z górki” wszystkiego nie tłumaczy – relacjonuje Mariusz Süss.

I trzeba się z tym komentarzem zgodzić, także z innego powodu. Ekodriving wymaga zarówno poznania auta, jak i wyrobienia w sobie pewnych nawyków, czasem wcale nie zmniejszających przyjemności z jazdy. Dlatego zachęcamy czytelników do udziału w podobnych rajdach. Ekologicznie i ekonomicznie jechać każdy może. Uczestnicy I Eko Rajdu XL będą mieli już „z górki”.

Władysław Adamczyk