Nowoczesne rozwiązania i wszelkie innowacje kojarzą się ze skomplikowaną konstrukcją i wysokim stopniem zaawansowania technicznego.
Stąd pewnie przekonanie o tym, że samochód elektryczny musi być trudny w obsłudze i kosztowny w serwisowaniu.
Zobacz także:
Nie jest to prawdą. Choć napęd EV to rewolucyjne rozwiązanie w motoryzacji, bazuje on na prostym silniku elektrycznym wraz z zestawem baterii i kilku sterowników.
Inżynierowie wskazują, że przeciętnie samochody w pełni elektryczne (BEV) mają pięcio- lub nawet sześciokrotnie mniej części niż pojazd o napędzie konwencjonalnym. To oznacza zdecydowanie mniejszą liczbę podzespołów, które mogą ulec awarii. Przy właściwym użytkowaniu pojazdu, będziemy więc znacznie rzadziej odwiedzać warsztat samochodowy, co wiąże się też z niższymi kosztami eksploatacji.
W przeciwieństwie do współczesnych silników benzynowych czy wysokoprężnych, pojazdy o napędzie elektrycznym nie posiadają m.in. wtryskiwaczy paliwa, turbosprężarki, kompresora, filtra cząstek stałych, koła dwumasowego, zaworu EGR, a nawet rozrusznika czy chociażby alternatora.
W przypadku poważnych usterek silnika spalinowego za naprawę lub wymianę tych elementów w trakcie całego okresu użytkowania samochodu, kierowca może zapłacić, lekko licząc, od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. To zatem kwota realnej oszczędności, którą niesie za sobą wybór elektryka.
Oczywiście auto elektryczne także wymaga wizyt w warsztacie, lecz wiele prac serwisowych odbywa się z mniejszą częstotliwością niż w pojazdach z napędem konwencjonalnym.
Oto podstawowe czynności, które trzeba będzie cyklicznie realizować:
• wymiana płynu chłodzącego baterie – zazwyczaj co 4 lata
• regularna wymiana oleju w przekładni napędowej mniej więcej co 150-160 tys. km lub co 3-4 lata
• wymiana filtra kabinowego
• wymiana klocków i tarcz hamulcowych jest znacznie rzadsza niż w przypadku tradycyjnych aut, ze względu na systemy odzyskiwania energii kinetycznej podczas zwalniania.
Układ napędowy w pojazdach elektrycznych może redukować prędkość i produkować energię. W efekcie wystarczy zdjąć nogę z gazu i pojazd zwalnia, a kierowca znacznie rzadziej musi używać hamulca. To oznacza wydłużenie okresu żywotności klocków i tarcz hamulcowych. Ważne jest jednak, by nie rezygnować ze standardowego hamowania, ponieważ nieużywany układ może… zardzewieć.