CZY BRANŻA TSL PRZEWIDZIAŁA KRYZYS KLIMATYCZNY?

Z jednej strony nacisk na ekologię, z drugiej ponadprzeciętne zanieczyszczenie powietrza, a także: real- time tracking czy podziemne centra dystrybucji.

Powstawanie megamiast i przeniesienie się 75 procent populacji na tereny zurbanizowane…


Zobacz także:

ECO

UŻYTKOWE


 

To nie wizja postapokaliptycznego świata, ale kilka trendów, które według przewidywań sprzed niemal dekady mają zrewolucjonizować branżę transportową do 2050 roku. Tomasz Czyż analizuje branżowe prognozy z ubiegłego dziesięciolecia i sprawdza, czy dzisiejszy transport zmierza w przewidywanym wcześniej kierunku.

Kryzys klimatyczny nie pojawił się znikąd. O jego ryzyku, a w konsekwencji konieczności wprowadzenia ekologicznych rozwiązań i upowszechnienia sprzyjającej ecodrivingowi telematyki, specjaliści branży TSL mówili od lat. W kwestii ekologii autorzy raportu „Delivering Tomorrow; Logistics 2050, a Scenario Study” pomylili się w jednym punkcie – zmiany klimatyczne widzimy o kilkanaście lat wcześniej, niż miało to według nich nastąpić.

Również zastraszające tempo zmian, których doświadczył w ciągu ostatniej dekady świat, wpłynęło na to, w jakim kierunku będzie rozwijać się gospodarka, w tym także sektor transportowy. Jak dziś wyglądają przewidywania, które niemal dziesięć lat temu poczynili specjaliści zajmujący się przewozami?

Ciężarówka monitoruje towar, telematyka pomaga oszczędzić

Według autorów raportu „Delivering Tomorrow; Logistics 2050, a Scenario Study”, do 2050 roku standardowym wyposażeniem pojazdu transportowego powinny się stać czujniki monitorujące przestrzeń ładunkową samochodu, także pod kątem materiałów wybuchowych i radioaktywnych. W przyszłości monitoring miałby być integralną częścią planowania przewozów, ponieważ naczepy same „zdecydują”, który fracht powinien wyjechać wcześniej, wyręczając tym samym ludzi w procesie logistycznym.

Zdaniem ekspertów część z przewidywań zakładających digitalizację pojazdów już weszła w życie.

– Standardem staje się wyposażanie naczep w narzędzia lokalizacyjne. Dzieje się tak, ponieważ coraz popularniejszą praktyką jest przepinanie naczep, co w praktyce oznacza, że są one udostępniane przewoźnikom przez operatorów logistycznych. To naturalne, że operator logistyczny wypożyczający przewoźnikowi naczepę chce mieć kontrolę nad lokalizacją swojego sprzętu. W grę wchodzą kwestie bezpieczeństwa i real time visibility. Same naczepy udostępniają w tej chwili dane z szyny CAN, między innymi wartości obciążenia osi czy przebiegu. Jest jednak za wcześnie, żeby mówić o standardowym monitoringu paki. Sądzę, że to obszar, który dopiero będzie się rozwijał – komentuje Tomasz Czyż, ekspert GBOX, Grupa INELO.

Dziś branża transportowa lepiej radzi sobie z wdrażaniem rozwiązań telematycznych wspierających real-time tracking, które są coraz popularniejszą opcją wśród polskich przewoźników.

– Polscy transportowcy, wzorem przedsiębiorców z zachodniej Europy, przekonują się do zaawansowanej telematyki, która integruje się również z innymi systemami pojazdów – mówi Tomasz Czyż.

I dodaje, że sama lokalizacja GPS jest już zbyt prymitywna, żeby dostarczyć wystarczającą ilość danych pomagających zoptymalizować przejazdy, oszczędzić i zwiększyć efektywność. Telematyka i cyfryzacja danych, które również zdaniem ekspertów PwC kształtują i będą dalej kształtować branżę transportową, to rozwiązania pomagające przewoźnikom opracować strategie oszczędzania w oparciu o konkretne liczby.

Dzięki nim przedsiębiorcy transportowi mogą wyeliminować puste przejazdy czy zidentyfikować kontrahentów, którzy nie płacą na czas. Spedytorzy z kolei wyznaczają kierowcom optymalne pod kątem czasu przejazdu, opłat drogowych i ekologii trasy. To wszystko możliwe dzięki skrupulatnej analizie danych, których wyodrębnienie byłoby niemożliwe bez telematyki.

Ekologia na pierwszym miejscu przez galopujący kryzys

Autorzy raportu „Delivering Tomorrow; Logistics 2050, a Scenario Study” w 2012 roku twierdzili, że ludzkość realnie odczuje skutki kryzysu klimatycznego w 2030 roku. Praktyka pokazuje, że już dziś poziom mórz wzrasta, a warunki pogodowe są coraz mniej przewidywalne. Zdaniem specjalistów do 2050 roku normą w transporcie ma stać się korzystanie z oprogramowania tworzonego zgodnie z ideą zrównoważonego rozwoju, co w praktyce oznacza rozwijanie aplikacji zużywających jak najmniej energii.

– Trudno jeszcze mówić o powszechnym wykorzystaniu z takiego oprogramowania, ale nie ulega wątpliwości, że kolejne przepisy wprowadzają restrykcje w zakresie emisji spalin, co naturalnie wpływa na transport. Następuje też rozwój technologii paliw alternatywnych, takich jak LNG. Cyfryzacja w transporcie przyspiesza także możliwość wdrożenia elektromobilności. Dzięki temu pojazdy są coraz bardziej ekologiczne, spalają mniejsze ilości paliwa oraz emitują mniej szkodliwych gazów. Trzeba pamiętać, że wraz z nowymi normami podwyższane są zazwyczaj opłaty dla pojazdów mieszczących się w „starych” widełkach emisji spalin. W konsekwencji wielu przewoźników wymienia cała flotę, a warto pomyśleć o wdrożeniu zasad ecodrivingu, który jest wspierany przez narzędzia telematyczne – komentuje Tomasz Czyż.

Co mają megamiasta do transportu?

Przewiduje się, że w 2050 r. aż 75 proc. populacji będzie mieszkało na terenach zurbanizowanych. Silnie rozwijać maja się megamiasta, stanowiące centra ekonomiczne i produkcyjne świata przyszłości. Transport, odpowiadający wg szacunków International Energy Agency za 1/5 globalnej emisji CO2, stanowi problem w obszarach miejskich już dzisiaj i brak kontroli w tym aspekcie przyczyni się z pewnością do jeszcze większych zatorów, niższej przepustowości i wzrostu zanieczyszczenia powietrza.

Autorzy raportu przewidują, że ten problem mogą rozwiązać podziemne centra logistyczne. Choć trudno przewidzieć, czy ciężarówki faktycznie znikną z miejskiego horyzontu, wprowadzane przepisy rzeczywiście coraz częściej uniemożliwiają im wjazd na takie tereny.

– Rosnąca liczba przejazdów to ogromny problem dla przepustowości dróg i środowiska. Nieustannie testowane są różne rozwiązania mające zwiększyć ładowność pojazdów: dłuższe naczepy, które zabiorą więcej palet, lub łączenie kilku przyczep w jeden „pociąg drogowy”. Niestety takie rozwiązania sprawdzają się głównie w Australii, ponieważ europejska infrastruktura drogowa nie jest do nich przystosowana. Na skutek wyprowadzenia ruchu ciężarówek z miast magazyny i centra dystrybucyjne otwierają się na obrzeżach, a same dostawy do konkretnych punktów wykonują mniejsze pojazdy. Być może w przyszłości autonomiczne ciężarówki będą same dowoziły towar pomiędzy magazynami. Takie testy, choć na mniejszą skalę, są już prowadzone – mówi Tomasz Czyż.