Minął kolejny rok. I znów można by powiedzieć, że z mapy Polski zniknęło kolejne miasto. Rok rocznie ponad 3,5 tysięcy osób ginie na naszych drogach! Traci życie w wyniku wypadków na drogach.
Są to piesi, rowerzyści, kierowcy, pasażerowie samochodów czy autobusów.
Ludzie dla społeczeństwa bezimienni. Jedynie, gdy w zdarzeniu bierze udział osoba publiczna – wtedy pisze się o niej z imienia i nazwiska. W pozostałych przypadkach w suchej informacji, nacisk położony jest na samo zdarzenie i jego skutki, niż na poszkodowanych…
Czytając o wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nie interesuje nas tak do końca, kto zawinił. Kiwamy głową nad skutkiem zdarzenia, nad ilością ofiar. Nie myślimy, czy to ciężarówka zjechała na lewy pas i staranowała kilka jadących prawidłowo aut osobowych. Czy też kierowca auta osobowego wyprzedzał i sam wjechał pod ciężarówkę. Dla nas oraz statystyk efekt jest przecież taki sam: zginęło tyle, a tyle osób…
Dla nas bezimienni, dla rodzin kochani, bliscy: ojcowie, matki, dzieci. Opłakiwani jednakowo: czy stracili życie nie z własnej czy też z własnej winy. Oczywiście w pierwszym przypadku wymiar ludzki jest inny, do smutku zazwyczaj dochodzi złość na sprawcę, ale żal jest jednakowy…
Zapewne sporo z uczestników tragicznych zdarzeń szło bądź jechało na cmentarz, aby oddać cześć swoim bliskim…
W Święto Zmarłych i w Dniu Zadusznym – dzisiaj i jutro stracą życie kolejne osoby. Bezimienne, winne i niewinne. To może być każdy z nas!
Dla wszystkich możemy coś zrobić! Za tych co odeszli – pomodlić się w skupieniu. Dla tych, którzy żyją – myśleć i przewidywać na drodze! Pamiętać, że każdy z nas życie ma tylko jedno.
Niech ta refleksja, w gronie żywych, nie opuszcza nas przez cały rok, do następnego 1 listopada. Bo w tym czasie zniknie kolejne miasto…
Cześć Pamięci tych wszystkich, którzy stracili życie na polskich drogach!