Po nowym rozdaniu mandatów w europarlamencie zagrożone jest flagowe działanie mające przyspieszyć transformację europejskiej gospodarki.
Natychmiast po wynikach eurowyborów lider Europejskiej Partii Ludowej (EPP), do której należy Koalicja Obywatelska, Manfred Weber określił 100% cel redukcji emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i vanów (potocznie znany jako zakaz sprzedaży samochodów spalinowych) po 2035 roku jako błąd. W reakcji na zapowiedź działań zmierzających do wycofania się z kluczowego rozporządzenia dotyczącego norm emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych – w naszym oświadczeniu przedstawiamy najważniejsze argumenty za jego utrzymaniem.
Zobacz relacje:
CONTINENTAL: FABRYKA W LOUSADO NEUTRALNA POD WZGLĘDEM EMISJI CO2
Ekonomiczne i polityczne uzależnienie od dostawców ropy. Uchylenie rozporządzenia to wygrana dla Rosji i grupy OPEC, które czerpią krocie na sprzedaży surowca do Europy. Europa nie posiada znaczących złóż ropy, co czyni ją zależną od tych dostawców. Oparcie mobilności na elektryczności, wodorze czy biogazie pozwoli napędzać samochody, autobusy i ciężarówki energią pozyskaną na kontynencie.
Ryzyko przerwania dostaw paliw. Infrastruktura przesyłu i przerobu ropy, taka jak rafinerie i porty, jest łatwym celem sabotażu lub ataków w czasie konfliktu. Przykład Ukrainy pokazuje, że scentralizowane systemy przesyłu, magazynowania i przerobu paliw płynnych są jednymi z pierwszych celów ataku podczas wojny. Zasilanie pojazdów prądem, szczególnie z rozproszonych odnawialnych źródeł energii (OZE) zapewniłoby większe bezpieczeństwo, szczególnie w naszej lokalizacji.
Koszt importu ropy. W 2022 roku koszt importu ropy do Polski wyniósł 64 miliardy PLN. To ogromna kwota, którą wysyłamy do krajów takich jak Arabia Saudyjska, Norwegia i USA. Odejście od importowanej ropy i przeznaczenie tych samych środków na rozwój OZE w Polsce nie tylko zwiększyłoby niezależność energetyczną, ale też poprawiłoby sytuację ekonomiczną, w tym przyczyniłoby się do tworzenia nowych miejsc pracy w naszym kraju.
Rozwój lokalnego przemysłu. Rozwój elektromobilności to dla nas szansa. Produkcja baterii i recykling mogą stać się motorem napędowym naszej gospodarki. Polska posiada w Żarkach największy zakład recyklingu baterii do aut elektrycznych w Europie. W 2021 roku wartość polskiego eksportu baterii wyniosła 6,6 miliardów EUR, co uczyniło Polskę czwartym na świecie eksporterem baterii. Z sukcesem produkujemy elektryczne autobusy (np. Solaris) oraz stacje ładowania do aut. Zmiana przepisów utrudniłaby polskiemu przemysłowi zdobywanie rynków eksportowych oraz wyhamowały rozwój gałęzi przemysłu związanej z elektryfikacją.
Konkurencyjność na rynku globalnym. Chiny odpowiadają za ponad połowę światowej produkcji aut elektrycznych. Elektryfikują transport, aby zmniejszyć swoją zależność od importu ropy, ale też by stać się światowym liderem branży motoryzacyjnej. W 2024 jeden na cztery samochody elektryczne sprzedawane w UE jest wyprodukowany w Chinach. Hamowanie zmian i kurczowe trzymanie się starych rozwiązań, podczas gdy reszta świata się elektryfikuje i rozwija nowe technologie, skaże europejskie gospodarki na utratę konkurencyjności. Chińskie samochody elektryczne zalewają europejski rynek. Pod presją europejskich producentów samochodów Komisja Europejska ogłosiła właśnie zwiększenie ceł – co może negatywnie wpłynąć na Polski rynek części, jeśli dojdzie do europejsko-chińskiej wojny handlowej. Czy nie lepiej przyspieszyć transformację w UE i wzmocnić konkurencyjność naszej branży motoryzacyjnej, niż próbować zahamować napływ chińskich elektryków do Europy?
Zmiany europejskiego rynku już postępują. Cel 100% redukcji emisji do 2035 dla samochodów i lekkich pojazdów dostawczych jest możliwy do osiągnięcia. Potwierdza to między innymi badanie Bloomberga z 2021 roku Hitting the EV inflection point. Inna analiza, Electric Vehicles Outlook 2023, pokazuje, że bateryjne samochody elektryczne powinny być w Europie tańsze od tych napędzanych paliwami kopalnymi najpóźniej do 2028 roku. Producenci już zapowiedzieli wypuszczanie na rynek tańszych modeli aut elektrycznych w najbliższych latach (2024-2027), choć nadal za bardzo koncentrują się na modelach premium, szczególnie w kontekście silnej konkurencji chińskiej.
Odporność na dezinformację. Badania Wojskowej Akademii Technicznej wykazały, że ataki medialne na rozwiązania służące transformacji gospodarki, takie jak auta elektryczne i pompy ciepła, są często wynikiem działań rosyjskich farm trolli. Te ataki mają na celu utrzymanie europejskiego uzależnienia od importu ropy, węgla i gazu.
Skutki zdrowotne. Polska ma najgorszą jakość powietrza w UE. Stopniowe odchodzenie od aut spalinowych może przedłużyć życie ponad 20 000 ludzi rocznie i zmniejszyć skalę występowania astmy u dzieci i seniorów, jak wynika z raportów HEAL Polska. Poprawa jakości powietrza poprzez zmniejszenie emisji spalin jest kluczowa dla zdrowia publicznego.
Sprawiedliwość ekonomiczna. W Polsce średni wiek pojazdu to około 15 lat. Oznacza to, że na naszych drogach używane samochody spalinowe prawdopodobnie będą jeździły jeszcze w 2050 roku. Nie będzie to jednak tanie. Wraz z rozwojem technologii (obniżającym ceny samochodów elektrycznych i zwiększającym żywotność baterii) oraz rosnącymi kosztami ropy, poruszanie się samochodami spalinowymi będzie stopniowo stawać się coraz mniej opłacalne w porównaniu z korzystaniem z aut elektrycznych (szczególnie takich, które pobierają prąd z własnej (przydomowej) instalacji). I nie będzie sprawiedliwe to, że najbardziej obciążone zostaną wówczas osoby najuboższe, bez dostępu do komunikacji publicznej ani taniego źródła poboru energii, jak własne panele fotowoltaiczne.
Polacy potrzebują niezawodnego transportu publicznego, ale nie zastąpi on nigdy w całości samochodów osobowych. Powinniśmy dążyć do tego, aby wprowadzić na rynek używane elektryki (kompaktowe, nie SUV-y), które za kilka lat będą konkurować cenowo z używanymi “spalinówkami”. Nie osiągniemy tego, hamując wyjazd nowych pojazdów z fabryk – mówi Nina Józefina Bąk, dyrektorka Clean Cities Campaign w Polsce.
Brak pewności regulacyjnej nie służy ani przedsiębiorcom, ani europejskiemu społeczeństwu. Ogłaszanie planów zmiany celu przyjętego zaledwie w ubiegłym roku, po długich pracach, konsultacjach i uzgodnieniach, jest nieodpowiedzialne. W rzeczywistości proces elektryfikacji transportu jest już nie do zatrzymania. Zamiast go hamować, powinniśmy skupić się na starannym planowaniu i realizacji potrzebnych działań – by zagwarantować sprawiedliwość społeczną oraz jak największe korzyści zdrowotne, środowiskowe i gospodarcze z przechodzenia na bezemisyjny transport w UE. – komentuje Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego.
Podsumowanie
Elektryfikacja musi odbywać się w sposób zrównoważony i nie może pozostawiać nikogo w tyle. Oznacza to potrzebę przeprowadzenia reformy podatków, dostosowania łańcuchów dostaw, rozwoju sieci stacji ładowania oraz zapewnienia, że baterie są produkowane z zachowaniem zasad ochrony środowiska i sprawiedliwości społecznej, a po wykorzystaniu poddawane recyklingowi. Jednocześnie konieczne są ambitne cele dla producentów samochodów, aby zapewnić odpowiednie tempo redukcji średnich emisji nowych sprzedawanych samochodów. Obecne cele, w odniesieniu do poziomów z 2021 roku, to redukcja o 15% w 2025 roku, o 55% w 2030 roku i 100% w 2035 roku – co zapewni, że ostatnie nowe samochody zasilane paliwami kopalnymi zostaną sprzedane przed tym terminem. Nie oznacza to jednak zakazu kupowania samochodów spalinowych na rynku wtórnym, ani tym bardziej zakazu ich użytkowania.
Nikt z dnia na dzień samochodów Polkom i Polakom nie odbierze. Będzie można nimi jeździć nawet po 2035 roku, od którego dzieli nas jeszcze ponad dekada – a więc sporo czasu na stopniowe zmiany, które już się rozpoczęły, hamując je, zostaniemy w tyle – puentuje Nina Józefina Bąk, z Clean Cities Campaign.
Sygnatariusze stanowiska:
Clean Cities Campaign Polska, Instytut na rzecz Ekorozwoju, HEAL Polska, Polski Klub Ekologiczny Okręg Mazowiecki, Rodzice dla Klimatu, Transport & Environment