Wielki sukces odnieśli w najstarszym rajdzie świata – Monte Carlo “polscy” Francuzi: Bryan Bouffier i Xavier Panseri. Dla niewtajemniczonych wyjaśnienie: słowo “polscy” jest tu na miejscu, bowiem Bryan i Xavier w ostatnich czterech latach startowali regularnie w naszym kraju zdobywając trzy tytuły Mistrzów Polski…
W sezonie 2010 wywalczyli mistrzostwo Francji, a ponieważ rozgrywki w ich ojczyźnie kolidowały z kalendarzem Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski i nie mogli wystąpić we wszystkich imprezach – nie obronili tytułu, stając “jedynie” na najniższym stopniu podium.
Wspaniały wynik w słynnym, jubileuszowym – 100. Rajdzie Monte Carlo skłania do pewnych przemyśleń, związanych z rajdami w naszym kraju. Na przestrzeni powojennych lat było kilku wybitnych ludzi, którzy przyczynili się do rozwoju dyscypliny. W latach sześćdziesiątych XX wieku taką osobą był Longin Bielak – zdobywca ponad dwudziestu tytułów mistrzowskich w rajdach i wyścigach.
Zobacz także:
NASZE WCZEŚNIEJSZE FELIETONY
Najznakomitszy, najbardziej utytułowany w historii z naszych kierowców – Sobiesław Zasada, trzykrotny Mistrz Europy (wówczas Mistrzostw Świata jeszcze nie rozgrywano) rozsławiał nasz kraj za granicą, wewnątrz jednak borykał się z problemami tamtych czasów (przez komunistów sport samochodowy był “złem koniecznym”, burżuazyjną zachcianką). W karierze bardzo pomogli mu dziennikarze “Słowa Powszechnego”, śp. Krzysztof Sotowski, a potem Jan Żdżarski…
Lata siedemdziesiąte to rozkwit rajdów za sprawą fabryki FSO i słynnego Ośrodka Badawczo- Rozwojowego, a właściwie imiennie Andrzeja Jaroszewicza. “Czerwony Książe”, syn premiera, nie cieszył się może wówczas szacunkiem społeczeństwa, ale w środowisku był znaczącą postacią: lubiany, pomocny, życzliwy (nie tylko dla elity, czołówki, ale wszystkich).
Z kolei Edmund Niziołek, z racji możliwości zawodowych, dużo pomagał kadrze wyjeżdżającej na zawody KDL.
W latach osiemdziesiątych zespół OBR FSO, za którym stał Jacek Bartoś (w miejsce Włodzimierza Sela) skupiał najlepszych kierowców (M. Bublewicz, P. Przybylski, J. Szerla). Z kolei OBR-SM pod przewodnictwem Zbigniewa Klimeckiego był “szkołą” dla mistrzów. Swój wkład miał też świetny pilot, Krzysztof Gęborys, który stworzy pierwszy profesjonalny prywatny zespół rajdowo- wyścigowy (Texas Racing Team).
Lata dziewięćdziesiąte to powstające zespoły producenckie oraz systemy rozgrywek. Puchar Fiata Cinquento (potem Seicento), w który zaangażowany był prezes Fiat Auto Poland, Enrico Pavoni oraz szef od komunikacji zewnętrznej firmy, Bogusław Cieślar był szansą na ściganie się nie tylko dla młodych. Wielkie zasługi ma Agata Szczech z Renault Polska, która oprócz zespołu rajdowego, w którym jeździły nawet trzy załogi, doprowadziła do stworzenia (podobnie jak Fiat) pucharu w wyścigach (Megene Cupe). Wśród innych zespołów wyróżniała się też Toyota (Adam Kołodziejczyk, Jan Okulicz).
Pierwsze lata XXI wieku należą jednak zdecydowanie do dwóch panów: Andrzeja Nosińskiego i Tadeusza Mączyńskiego z Peugeot Polska. Nie wiadomo jeszcze, czy w tym sezonie 207 S2000 pojedzie w RSMP w barwach PSP RT. Ale to właśnie panowie Andrzej i Tadeusz wprowadzili oraz rozpropagowali cały system rajdowania: poczynając od Rajdu Młodych dla amatorów, poprzez markowy puchar (modele 106 Rallye i 206 XS), po profesjonalny zespół (modele 206 WRC, 206 S1600, 207 S2000). Peugeot stał się wizerunkiem sportu samochodowego!
Ale zasługa jest jeszcze inna – to oni właśnie sprowadzili do Polski Bryana Bouffiera i Xaviera Panseri. Bryan przyjechał najpierw jednorazowo na Rajd Rzeszowski, gdzie błysnął formą, ale po “zwiedzaniu” rowu poniósł klęskę – przegrał z kolegą z zespołu Mariuszem Pelikańskim.
W kilka lat później panowie Nosiński i Mączyński ponownie sięgnęli po Bouffiera. Był rok 2007, trwał już kryzys w sprzedaży samochodów na polskim rynku, zespół Peugeot Sport Polska Rally Team przestał praktycznie istnieć – nie uczestniczył w inauguracji sezonu. Bryan i Xavier przyjechali na zaproszenie, aby wystartować jedynie w prestiżowym Rajdzie Polski. Mimo przygody (przebitej opony) spisali się dobrze.
I… zostali. Panowie Andrzej i Tadeusz przekonali kogo trzeba, zebrali budżet na dalsze starty. Buffier i Panseri odwdzięczyli się, zdobywając jako pierwsi cudzoziemcy tytuł Mistrzów Polski. Wynik powtarzali następnie dwukrotnie…
Ale nie chodzi tylko o tytuły, wyniki, liczne zwycięstwa w rajdach. Bryan i Xavier wnieśli do naszego sportu nową jakość! Poczynając od marketingu, na profesjonalizmie kończąc. Oni zawsze mieli czas dla kibiców, innych zawodników, dziennikarzy – potrafili przerwać posiłek w trakcie przerwy serwisowej, aby zrobić sobie zdjęcie z fanami, czy udzielić wywiadu. “Rozdają autografy, zamiast zająć się sobą, odpocząć” – dziwiono się. “To moja praca” – odpowiadał na zdumione spojrzenia członków swojego zespołu Francuz. Początkowo polskim współpracownikom trudno było się do tego przyzwyczaić…
Przy barierce okalającej plac zespołu PSP RT w alei serwisowej zawsze widać było zawodników lub członków innych teamów. Oni przychodzili podglądać, jakie opony zakładają mistrzowie, zadawali techniczne pytania. Trzeba być sprawiedliwym: Bryan dzielił się chętnie z nimi własnymi doświadczeniami w nacinaniu gum, w zakresie prowadzenia samochodu. Zawsze otwarty, chętny do pomocy…
Zawsze uśmiechnięty Francuz, któremu Bogdan Młynarczyk (prezes Gefco) “przyznał” już dawno honorowe obywatelstwo Polski, cieszy się tak wielką popularnością w naszym kraju. Zarówno wśród zawodników, jak i kibiców: ma nawet swoje fankluby. Jest w środowisku powszechnie rozpoznawalny, lubiany i ceniony. Po prostu: “swój gość”.
Stąd właśnie wielka radość wszystkich sympatyków motoryzacji w naszym kraju z sukcesu Bouffiera i Panseri. Bo wygrali “nasi” – ci, którzy jak dziesiątki (a pewnie nawet setki) tysięcy działaczy i sportowców walczyli na swój sposób o rozwój rajdów w Polsce, pracowali przy organizacji imprez, rywalizowali na trasach. Po to, aby miliony kibiców mogły podziwiać wspaniałe widowiska.
Bo sport samochodowy przyciąga, co najlepiej było widać podczas Rajdu Polski 2009, kiedy stanowił on rundę Mistrzostw Świata. Ilością widzów zaskoczyliśmy fachowców z FIA. I niech tak zostanie!
Bryan i Xavier wygrali kilka godzin po Adamie Małyszu (on w Zakopanem). Gratulujemy “naszym”, prosimy o jeszcze. Także naszych rodzimych zawodników. Nie tylko narciarzy, Tomasza Golloba, ale i kierowców rajdowych!
I pokłońmy się tym, którzy dbali, dbają i będą dbali o rozwój dyscypliny. Wszystkich niestety nie wymieniłem (muszę pospiesznie dodać np. Marka Nawareckiego i Jerzego Prządkę za projekt Citroën Racing Trophy), bo by nie starczyło na tych stronach miejsca…
Pominiętych – przepraszam! Nowych – proszę o jeszcze! I czekam na to, co przyniesie sezon 2011 w Polsce, który rozpoczyna się za trzy tygodnie.
ANDRZEJ KARACZUN