AFRIQUIA MERZOUGA 2018: PUŁAPKA NA KONIEC MARATONU (4. ETAP)

Merzouga-4-1

Na koniec drugiego dnia maratonu na rajdzie Afriquia Merzouga Rally 2018 organizatorzy przyszykowali startującym zawodnikom pułapkę nawigacyjną.

Błądzili prawie wszyscy, nawet najlepsi. Świetnie spisał się Arek Lindner – kierwoca Łódzkiego Klubu Offroadowego zameldował się na mecie z piątym czasem w gronie jadących quadami.


Zobacz także:

SPORT

MOTOCYKLE


 

Krzysztof Jarmuż zanotował 32. czas wśród motocyklistów.

Merzouga-4-4

Czwarty odcinek specjalny był także drugim dniem maratonu. Z środy na czwartek zawodnicy spali na środku pustyni, bez wsparcia mechaników i członków zespołu. Dlatego przewagę zyskiwał ten, kto miał lepiej przygotowany sprzęt i uniknął awarii. W czwartek zawodnicy mieli do pokonania 233 km odcinka specjalnego, który kończył się małą niespodzianką…

– Organizator zaserwował nam rozrywkę pod koniec etapu. Na pięć kilometrów przed metą była pułapka nawigacyjna i w sumie wszyscy pobłądziliśmy. Poza tym jechałem nieco zdekoncentrowany, ponieważ straciłem paliwo z tylnego zbiornika i nie byłem pewien, czy dojadę do finiszu – podsumowuje Krzysztof Jarmuż.

Zawodnik 115Moto Team zanotował 32. czas podczas czwartego etapu i zajmuje 25. pozycję w klasyfikacji generalnej rajdu oraz 3. miejsce w klasie Enduro.

Merzouga-4-2

Arkadiusz Lindner zdał na trasie egzamin, ale nie obyło się też bez problemów. Od samego początku wczorajszego etapu w quadzie z numerem 157 należącym do Polaka uchodziło powietrze z koła. Dziura w oponie była zbyt duża, by móc ją całkowicie naprawić, dlatego Arek był zmuszony kilkukrotnie zatrzymywać się, by dopompować powietrza.

Pomimo tej awarii Lindner ukończył ostatecznie drugi dzień maratonu na siódmym miejscu (do mety dojechał na piątym). Wynik ten byłby o dwie lokaty lepszy, gdyby nie otrzymana przez reprezentanta teamu Kingsquad Lindner Bros kara czasowa. Jej przyczyną było przekroczenie dozwolonej prędkości na dojazdówce.

Merzouga-4-3

– Cieszę się ze zdobytego wyniku i jednocześnie jestem trochę na siebie zły, bo gdybym wziął inne opony, to nie miałbym tyle problemów.
Niepotrzebna była też ta kara. Na pewno wyciągnę z tego naukę na przyszłość. Ogólnie to jestem zadowolony z nowych doświadczeń, które przydadzą mi się w kolejnych tego typu rajdach. Wiem też, że mogę być jeszcze szybszy i popełniać mniej błędów – komentuje Arkadiusz Lindner.

W piątek przed zawodnikami krótki, ponad 48-kilometrowy odcinek specjalny w po wydmach, w motocrossowym stylu. Ciekawostką, jak co roku, jest spektakularny, wspólny start.