Polscy kierowcy uczestniczą w trwającym rajdzie cross- country Afriquia Merzouga Rally Dakar Series. Bo spokojnym prologu, pierwszy etap okazał się wymagająca próbą.
Arkadiusz Lindner dojechał pomimo problemów nawigacyjnych oraz dwukrotnej naprawy przebitych na skałach opon, dojechał do mety na 9. pozycji w klasyfikacji quadowców.
Zobacz także:
Krzysztof Jarmuż z 115Moto Team zajął 25. miejsce w klasyfikacji generalnej motocyklistów i jest drugi miejsce w klasie Enduro.
Po krótkim, niedzielnym prologu rozegranym na wydmach rajdowcy mieli wczoraj do pokonania dwie różniące się od siebie pętle o łącznej długości 206 kilometrów. Trasa została wyznaczona przez piachy, skały, a nawet bagna, co wyrównywało szanse pomiędzy bardzo szybkimi i lekkimi „ośkami”, a ciężkimi i świetnie prowadzącymi się w bagnistym terenie quadami 4×4.
Pierwszy dzień rajdu był dla reprezentanta zespołu Kingsquad Lindner Bros bardzo wyczerpujący, ale dał mu także wiele radości. Zawodnik Łódzkiego Klubu Offroadowego już po prologu miał wątpliwości, czy quad czteronapędowy to dobry wybór do jazdy po pustyni, ale poniedziałkowe doświadczenia szybko je rozwiały.
– Prolog poszedł mi fatalnie. Widząc, jak ja na swoim ciężkim Can-amie z trudem wdrapuję się na wierzchołki wydm, podczas gdy 200 kg lżejsze ośki niemal przelatywały nad nimi, zacząłem się zastanawiać, czy na pewno wybrałem dobry pojazd. Dziś jednak, gdy wyciągałem innych zawodników z bagna, bo ich quady nie dawały rady, podbudowałem się i odzyskałem wiarę w siebie i swoją maszynę. Etap był bardzo trudny nawigacyjnie. Wszyscy błądzili, łączyli się w grupki i szukali właściwej trasy. Ja, na domiar złego, złapałem kapcia w dwóch kołach, na których naprawę straciłem kilkadziesiąt minut. Dojechałem do mety bardzo późno i bardzo zmęczony, ale również bardzo zadowolony z tego, czego tu doświadczyłem – mówi Arkadiusz Lindner.
Dwie pętle, puszczone w różny sposób dla motocyklistów i zawodników klasy SxS, łączyły się w ponad 206 km wymagającego etapu. Przede wszystkim wymagającego nawigacyjnie. Reprezentujący 115Moto Team Krzysztof Jarmuż zajął drugie miejsce w klasie Enduro.
– Dzisiaj za nami bardzo wymagający odcinek, zwłaszcza nawigacyjnie. Wszyscy, łącznie z czołówką mieli problemy. Do tego sama trasa była mocno wymagająca, ale dla wszystkich w sumie taka sama, więc tym bardziej cieszę się z wyniku. Jutro ciśniemy dalej! – komentował na mecie pierwszego etapu Jarmuż.
We wtorek 17.04 przed zawodnikami drugi etap liczący nieco ponad 175 km. Nie dajmy się jednak zwieźć – organizatorzy zapowiedzieli, że każdy dzień będzie trudniejszy od poprzedniego. Skomplikowana nawigacja, techniczny i wymagający fizycznie teren – to wszystko czeka na zawodników Afriquia Merzouga Rally 2018.