Dakarowy start najbardziej utytułowanego polskiego skoczka narciarskiego nie może być uznany za sukces. Wielka promocja, wsparcie bogatych sponsorów i totalna klapa. Mistrz nart jedzie jak jedzie, a za sukces uznawane są miejsca poniżej 50. A miało być tak pięknie…
Do udziału w najtrudniejszym maratonie samochodowym Adam Małysz był przygotowywany przez cały rok. Miał zaplanowane ostre starty, ale każdy jego udział w terenowym rajdzie kończył się klapą. Nie wygrywał, tak jakby tego oczekiwali kibice i pewnie sponsorzy.
Samochody Porsche Cayenne, które miały pomóc Adasiowi w odniesieniu sukcesu zupełnie nie sprawdziły się. Stąd też szefowie zespołu podjęli jedyną słuszną decyzję o zakupie specjalnie do takich imprez przygotowanych i sprawdzonych w bojach przez czeski zespół Miroslava Zabaleta Mitsubishi Pajero.
Jednak szybko te auta ocenił partner Adama Małysza i uznał, że zupełnie nie nadają się one do ścigania. Warto przypomnieć, że Czesi wygrali nim kilka prestiżowych rajdów.
My mamy jednak na ten temat inne zdanie. Uważamy, ze Adam Małysz zbyt szybko uwierzył w swoje rajdowe możliwości, a skrzydeł dodała mu głośna propaganda, która towarzyszy przez cały czas jego startu. Warto zacytować tytuł z polskich mediów: „Małysz ostro w górę”, te słowa napisano, gdy minął metę etapu na 49. pozycji.
Można odnieść wrażenie, ze polskie media więcej piszą o damarowym maruderze Małyszu, niż o walczącym w czubie stawki o najwyższe trofeum Krzysztofie Hołowczycu. Być może „orzeł z Wisły” ma lepszy PR, bo w telewizji pojawia się w różnych reklamach, a w jednej z nich skutecznie obrzydza pewną markę herbaty.
Nie jest tajemnicą, że „na dojechanie do mety” Małysza pracuje sztab ludzi i wspiera go kilka samochodów z częściami i mechanikami. Za nimi podążają fotoreporterzy i operatorzy, którzy dokumentują każdy krok mistrza nart. Powtarza się sytuacja sprzed lat, gdy to „szalona Polka” Martyna Wojciechowska w towarzystwie licznej ekipy TVN została dowieziona do mety Dakaru i uznana za bohaterkę.
Teraz przyszedł czas na Małysza, któremu z całego serca życzymy, by szczęśliwie dotarł do mety i już więcej w Dakarze nie startował. Zapamiętajmy Go jako mistrza nart, a nie jako dakarowego marudera.
(sagan)
Więcej na www.orlenteam.pl.
Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA.
Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 2.
Zobacz: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 3
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.