Samochodowa załoga Orlen Team, Automobilklubu Rzemieślnik i Automobilklubu Polski – Marek Dąbrowski i Jacek Czachor odnotowała siódmy czas prologu Abu Dhabi Desert Challenge, drugiej rundy eliminacji Pucharu Świata FIA.
Adam Małysz i Rafał Marton uplasowali się na dziesiątym miejscu. Robin Szustkowski i Jarosław Kazberuk podróżowali swoim Fordem po torze niczym taksówką. Natomiast motocykliści i quadowcy jechali bez pomiaru czasu.
Zobacz także:
ABU DHABI DESERT CHALLENGE 2015
Prolog liczący blisko 2,5 kilometra rozegrany został w dość nietypowej scenerii, jak na rajdy cross-country. Trasa inauguracyjnego odcinka Abu Dhabi Desert Challenge wiodła ulicami Abu Zabi i częściowo po torze Yas Marina Circuit, na którym odbywają się wyścigi Grand Prix Formuły 1.
– Każdy z zawodników próbował radzić sobie z asfaltem na swój sposób. Może zbyt agresywnie wchodziłem w zakręty, przez co czasami nasza jazda przypominała rywalizację na trasie WRC, ale tak naprawdę chcieliśmy wyśrodkować między agresywną jazdą, a pewnym przejazdem – powiedział Marek Dąbrowski.
– To był bardzo krótki i szybki odcinek, jechaliśmy po torze Formuły 1 na oponach terenowych, bo takie były wymogi regulaminu. Niestety przytrafił nam się błąd, który kosztował nas 2 sekundy, gdyby nie ta strata moglibyśmy uplasować się w pierwszej trójce. Na szczęście ten odcinek mogliśmy potraktować szkoleniowo. Dopiero od jutra zaczyna się moje nawigowanie i prawdziwa walka z wydmami – dodał Jacek Czachor.
Dobrze zaprezentowali się również Adam Małysz i Rafał Marton, którzy przyjechali jako dziesiąta załoga 4 sekundy za zwycięzcą prologu Argentyńczykiem Lucio Alvarezem.
– Nasze samochody nie są przystosowane do ścigania na torze. Brakowało nam przyczepności, której przez cały odcinek musieliśmy szukać. Mieliśmy trochę problemów z utrzymaniem się na linii jazdy, ale nie mamy na co narzekać. Jutro ruszamy na pustynię, dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, jak samochód spisuje się na wydmach – powiedział Adam Małysz.
Chyba żaden z kierowców samochodów nie czuł się na nim komfortowo, a Jarek Kazberuk przyznał, że te dwa kilometry jechał jak… taksówkarz.
– W tym etapie w zasadzie o nic nie walczyliśmy. Jechałem, jak taksówką i nie miałem złudzeń, że będzie inaczej, bo nie da się „cadillakiem” jeździć po torze tak pięknie, jak bolidem F1. Starałem się nie wpaść w bandę, żeby jutro spokojnie ruszyć na pierwszy odcinek specjalny – mówił Kazberuk.
– To była formalność. Była nawet opcja, żeby nie wyjeżdżać na tor, ale wówczas trzeba było zapłacić karę. Więcej było przygotowań niż samej jazdy, która trwała około dwie minuty. Na razie nie potrafimy umieścić Forda Raptor pośród konkurencji w klasie T2. Myślę, że coś więcej na ten temat będziemy mogli powiedzieć za dwa dni – wtórował swojemu nauczycielowi Robin Szustkowski.
Ostatecznie zespół LOTTO Team uplasował się na 30. miejscu w klasyfikacji generalnej, ale nie ma to żadnego znaczenia dla rywalizacji w Abu Dhabi Desert Challenge.
– Bardzo chętnie oddaję kierownicę w ręce Robina. W niedzielę w planie jest sporo fragmentów po piasku, ale nie będą do wysokie wydmy. Dopiero w poniedziałek czekają nas kilkudziesięciopiętrowe ściany, gdzie moje doświadczenie bardziej się przyda – stwierdził Kazberuk.
Dla quadowców i motocyklistów prolog Abu Dhabi Desert Challenge miał być czystą przyjemnością, bo organizatorzy nie zdecydowali się nawet na pomiar czasu. Mimo to, jak zapewnia Rafał Sonik, nikt nie odpuszczał.
– Każdy cisnął ile mógł, ale my nie jesteśmy od jazdy na torze. My jesteśmy terenowe chłopaki. Śmialiśmy się wszyscy, że w przyszłym roku przyjedziemy na Grand Prix Formuły 1 i poprosimy, żeby wypuścili bolidy na ten szutrowy tor, na którym rozpoczynaliśmy rywalizację przed rokiem. One oczywiście nie przejechałyby tam ani jednego zakrętu, ale wyglądałby z pewnością równie śmiesznie, jak my dziś na Yas Marina Circuit. To jednak wielka przyjemność pojeździć choć przez chwilę po torze F1, zwłaszcza, że ten tutaj jest doskonale utrzymany, nowoczesny, pięknie utrzymany i doskonale zagospodarowany. Mogliśmy po prostu cieszyć się przejazdem bez konieczności myślenia o wyniku – mówił z uśmiechem Rafał Sonik, który do Zjednoczonych Emiratów Arabskich przyjechał w roli faworyta.
W niedzielę rajdowców rywalizujących w Abu Dhabi Desert Challenge czekają 262 km odcinka specjalnego i 142 km dróg dojazdowych. Najszybszy quadowiec powinien zameldować się na mecie jeszcze przed południem polskiego czasu.