Kuba Przygoński i Timo Gottschalk wygrali trzeci etap Abu Dhabi Dessert Challenge. Polska załoga utrzymała czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu.
Rafał Sonik, otwierający trasę trzeciego etapu nie zdołał obronić się przed atakami rywali i spadł na trzecie miejsce w wynikach. Różnice między zawodnikami nadal są jednak nieznaczne.
Zobacz także:
ABU DHABI DESERT CHALLENGE 2019
Tuż za Kubą Przygońskim i Gottschalkiem uplasował się dziś Stephane Petehansel (MINI John Cooper Works Rally) tracąc do zwycięzców 2.19 minuty, a na trzecim miejscu rajd zakończył Khalid Al Qassimi (Peugeot 3008 DKR) z czasem gorszym o 3.57 minuty.
Nasi zawodnicy mieli bardzo dobre tempo, co pozwoliło im dogonić i prześcignąć Petera Hanzela i Al Qassimiego oraz nadrobić wcześniejsze straty. Początek zmagań w zawodach był bowiem dla zawodników Orlen Team trudny: przypomnijmy – na pierwszym etapie 5 km przed metą w MINI Buggy urwała się półoś, przez co załoga straciła prowadzenie.
Z kolei wczoraj Przygoński i Gottschalk stracili drzwi i jechali bez nich prawie cały odcinek. Dziś samochód sprawował się bez zarzutu, co pomogło zawodnikom osiągnąć bardzo dobry wynik.
– Mieliśmy dosyć trudne, miękkie wydmy, a później przepłaszczenia, gdzie się bardzo szybko jechało – ok. 190 na godzinę. Na 160 kilometrze dogoniliśmy Hanzela i Al Qassimiego i jechaliśmy z nimi już do końca. Ostatnie 10 kilometrów przed metą ścigaliśmy się już tylko z Al Qassimim. To był fajny odcinek. Bardzo się cieszymy, że wszystko dzisiaj dobrze zadziałało i wygraliśmy. Jutro będziemy otwierali trasę i będziemy jechali jako pierwsi, co będzie dla nas trudniejsze, bo dużo łatwiej się jedzie po śladach. Musimy się skoncentrować, żeby te dwa ostatnie dni rajdu dobrze pojechać i nadrobić stratę z pierwszego dnia – powiedział Kuba Przygoński, zawodnik Automobilklubu Polski i Orlen Team.
Rafał Sonik otwierał trasę trzeciego etapu Abu Dhabi Desert Challenge. W poniedziałkowy wieczór sędziowie przyznali kary za przekroczenie prędkości i krakowianin awansował na pozycję lidera. To jednak wcale nie okazało się korzystne.
– To żelazna zasada tego rajdu, że kto otwiera trasę, nigdy nie wygrywa etapu. Mnie również nie udało się jej dzisiaj złamać – przyznał quadowiec.
Już na starcie siedmiokrotny zdobywca Pucharu Świata i ośmiokrotny uczestnik tego rajdu miał świadomość trudności zadania, jakie przed nim postawiono.
– Kary nałożone przez sędziów paradoksalnie mi nie pomogły. Otwieram trasę wśród quadów, a to oznacza, że zostawię ślad dla moich rywali. Dzięki temu będą mogli podążać moim szlakiem, stracić mniej energii, wybrać lepszą linię na wydmach i popełnić mniej błędów. Muszą mnie tylko dogonić żeby nadrobić kilka minut. Taktyczny układ rajdu jest więc niekorzystny, ale zrobię wszystko, żeby unieść ciężar bycia liderem – powiedział Rafał Sonik.
Polak z brzemieniem lidera radził sobie doskonale aż do tankowania na 180. kilometrze trasy. Do tego momentu utrzymywał przewagę nad rywalami i tym samym pierwszą pozycję w rajdzie. Kiedy jednak dogoniły go samochody, nie miał już szans i dystans pomiędzy nim, a pozostałymi konkurentami powoli zaczął topnieć.
– Kiedy wyprzedziła mnie czołówka aut wiedziałem, że rywale za chwilę pojawią się za moimi plecami. Ślad stał się bardzo wyraźny, a samochody wygładziły krawędzie wydm, ułatwiając ich pokonywanie. Potem nie było już szans, żeby któryś z nas uciekł, na metę dotarliśmy więc w trójkę. Zostały dwa dni ścigania i układ nie jest dla mnie korzystny. Nawet jeśli jutro, hipotetycznie, dogonię przeciwników, to ostatniego dnia znów będę uciekać. Potrzebny jest więc języczek szczęścia i twarda walka do ostatnich kilometrów – podsumował „SuperSonik”, który spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji.
Jutro Polak tym razem wyruszy na trasę jako trzeci quad. W klasyfikacji weteranów – łącznej dla motocykli i quadów – Rafał Sonik zajmuje obecnie drugie miejsce.
Aron Domżała i Maciej Marton (Toyota Hilux Overdrive) ukończyli etap na siódmej pozycji, a Arkadiusz Lindner – na czwartej.
Wtorkowy etap Abu Dhabi Desert Challenge był najdłuższy i liczył ponad 297 km. Na środę organizator zaplanował odcinek specjalny liczący 286 km. Finałowy odbędzie się w czwartek.